sobota, 11 lipca 2015

Baltic Sail 2015

fot. Monika Rybicki
Czym byłby kolejny rok bez relacji z Baltic Sail? Na pewno rokiem trochę uboższym, choć trudno, żeby 2015 na moim blogu był uboższy niż jest (pół roku przerwy w pisaniu!). Naiwnie licząc, że ten wpis cokolwiek zmieni zostawiam tu garść informacji, trochę sentymentów i multum świetnych (bo nie moich) zdjęć.


What would be another year without a few words about the Baltic Sail? Surely a poorer year, although it is difficult my blog was more poorer than it is in 2015 (half year break in writing!). Naively hoping that this note will change anything I leave here some information, some sentiments and a lot of great (because not mine) photos.

Część informacyjna
Odbywający się tradycyjnie na początku lipca 19. już zlot żaglowców w Gdańsku jak zwykle przyciągnął tłumy turystów, gdańszczan, pasjonatów żeglarstwa, a także sporą gromadkę rekonstruktorów. Oprócz organizatorów części historycznej, czyli Garnizonu Gdańsk, spotkać także można było Garnizon Fortecy Częstochowskiej, Białego Orła, i po raz pierwszy i mam  nadzieję nie ostatni - przedstawicielki Krynoliny w osobach między innymi Buduaru Porcelany, Alicji i Magdy. Trudno wyobrazić sobie też BS bez Libavy, repliki XVII-wiecznego żaglowca. Z przyczyn różnorakich za to nie mogli się pojawić za to przyjaciele ze wschodu, co trudno było odżałować.
Podobnie jak w poprzednich latach pozostaliśmy w klimatach pierwszej połowy XVIII wieku.

Szczęśliwcy na statku / Lucky folks on board

                                                                    Information part
The 19th edition of the maritime festival as usual attracted crowds of tourists, citizens, sailing enthusiasts, and quite a number of reenactors. Beside the organizers of the historical part - Garnizon Gdańsk, you could also met Garnizon Fortecy Częstochowskiej, White Eagle, and for the first time and hopefully not the last - members of Crinoline, a group associating polish historical fashion blogers,  among others Buduar Porcelany, Alice and Magda. It is hard to imagine a BS without Libava, the replica of seventeenth-century sailing ship. Unfortunately, for various reasons, there were no friends from the East - maybe next year?
As in previous years we remained in the atmosphere of the first half of the eighteenth century.


Część marudząca
Trudno mi też odżałować, to, że z powodu dwudniowej nieobecności w zasadzie większość imprezy przeleciała mi koło nosa. Ominęły mnie dwie walki - obozowa potyczka na obrzucanie się bobem i bitwa na Motławie, która chyba była największą atrakcją całego Zlotu. 
Nie załapałam się także na żaden rejs. 
Upiorny ból pleców uczynił ze mnie zombie i zmarnował moje szanse na porządne nawiązywanie znajomości.
Pogoda była m i a ż d ż ą c a. Najokrutniejsze upały w Gdańsku przypadły właśnie na czas Baltic Sail. Woda była towarem pożądanym, cień - rzadkim i luksusowym.


Whining part
I find hard to get over it that basically most of the party passed me by, couse I was only for two days. I missed two fights - camp battle for beans and ship battle on the Motlawa, which in my opinion was the highlight of the entire Baltic Sail.
I also missed every cruise. 
Terrible backache made me a zombie and wasted my chance to make friends.
The weather was k i l l i n g. Horrible heat in Gdansk coincided precisely on Baltic Sail. The water was a desirable item, shade - a rare and luxurious.

Fot. Monika Rybicki

Część radosna
Za wiele nie mogę napisać, skoro więcej mnie nie było niż było, ale i tak będę miło wspominać chociaż te parę chwil spędzonych na rozmowach, tańcu czy polewaniu się wodą :) Dobrze i inspirująco było też popatrzeć na imponująco odszytych ludzi. No i sprawiłam sobie nowy, ręcznie szyty gorset, już trzeci na XVIII wiek ^^

                                                                        Joyful part
I can't write to much since I wasn't on the entire festival, but I'll remember those few moments of friendly talks or dancing :) It was also inspiring to watch the people dressed in impressive period chlothes. And I bought myself a new, hand-sewn stays, third one in my closet ^^


Część fotograficzna, najlepsza.
Photo part, best one.

Obozowe życie / Camp life Fot. Monika Rybicki
Fot. Monika Rybicki
Bitwa / Battle Fot. Monika Rybicki
Fot. Monika Rybicki

Fot. Monika Rybicki


Fot. Monika Rybicki

Odrobina elegancji / Fancy! Fot. Monika Rybicki

Fot. Lady Klaryssa
Jak zwykle miss towarzyskości trzyma sie z boku :D fot. Wioletta Krewniak

W Domu Uphagena / In Uphagen's House Fot. Wioletta Krewniak

Fot. Monika Rybicki

Kto nie był tego zapraszamy za rok!
See you next year!


Fot. Lady Klaryssa



wtorek, 24 lutego 2015

Słów parę o podstawach

Na poły z lenistwa, na poły z... no dobra, przede wszystkim z lenistwa czuję potrzebę stworzenia posta dla tych wszystkich pań, które stawiają pierwsze kroki w rekonstrukcji (głównie tej osiemnastowiecznej). Zawsze kiedy ktoś się zgłasza po poradę mam paniczne wręcz poczucie, że powinnam od razu przekazać całą swoją zdobytą dotychczas wiedzę, przez co prędzej jestem w stanie kogoś zniechęcić, niż zachęcić :P
Rady mają charakter czysto praktyczny i podyktowany doświadczeniem, a jeśli myślimy o rekonstrukcji i zabawach wśród tych bardziej koszernych przedstawicieli nurtu, to niestety nie ma zmiłuj.

Post for begginers. Everything you should know about first steps in reenactment - fabrics, shoes, undearwear, hair and stuff. I suspect that all foreign readers who found  this blog are more advanced, so today I will write only in Polish :)

Uprzejmie proszę też wszystkie czytelniczki, by dopisały swoje uwagi :)


Postać

Na początek najlepiej zdecydować się na robienie biedy. Koszula, bedgown/kamizelka, spódnica, czepek i fartuch na dzień dobry zawsze się sprawdzi (co więcej, będzie się sprawdzał i później, bo po obozie wygodniej biegać w prostych ubraniach). W końcu po pierwszej imprezie możemy uznać, że to jednak nie dla nas i wtedy lepiej nie zostać z naręczem jedwabnych łaszków. Ponadto na początku przygody z reko nie jesteśmy też tak opatrzeni z obrazami i zabytkami, więc i świadomość tego, czego się tak naprawdę chce, jest trochę mniejsza.

proponowana stylizacja ;)

i jeszcze jedna, bardziej schludna :)

Kolejność

Zaczynamy od bielizny: koszula, halka, powiększacze (poduszki i kiełbaski na biodra), pończochy i gorset (sznurówka). O ile pierwsze trzy nie muszą być idealnie odszyte i dla początkujących w szyciu mogą być świetną wprawką, a pończochy można zastąpić bawełnianymi zakolanówkami, o tyle gorset to już zabawa dla zaawansowanych. Nie chcę tutaj wszczynać dyskusji o tym, czy bieda nosiła gorsety czy nie. Na mój gust dobrze odszyta kamizelka, nawet lekko usztywniona da radę zastąpić sznurówkę. Gorset można zamówić u: Snow Black i u Corsetry & Romance.

mniej więcej tak powinna prezentować się cała bielizna


Materiały 

Oczywiście naturalne i historyczne. Gdzieniegdzie dopuszcza się małą domieszkę do wełny, ale to wszystko. W rekonstruktorskiej szafie nie ma poliestrów, nylonów i wiskoz, choćby nie wiadomo, jaki materiał był ładny :) Dobrym źródłem materiałów oprócz sklepów z tkaninami są lumpeksy i portale aukcyjne. Nie bójmy się też pościeli i zasłon - często mają bardzo adekwatne wzornictwo. Jak sprawdzić naturalność materiału? Podpalić parę nitek. Jeśli będzie się topił, a nie palił - jest sztuczny, chyba, że jest jedwabiem, wtedy będzie się topił, ale woniał spalonymi włosami :P

Kolory - paleta jest bardzo szeroka, ale nie dla każdej postaci - np. bieda nie powinna nosić się w żywych, niemalże jaskrawych kolorach. Farbowanie swoje kiedyś kosztowało. Kolory "sprane" będą wtedy najlepszym wyborem.
Wzory to wyższa szkoła jazdy. Jeśli ktoś nie siedzi w kostiumologii profesjonalnie to jest skazany na własne wyczucie. Na początku najlepiej pójść w gładkie materiały, ewentualnie w nienachalne paski.

Pamiętać należy o tym, że każdy kupiony nowy materiał należy zdekatyzować, tzn. przeprać w gorącej wodzie, by się skurczył i ustabilizował swoje wymiary.


Buty

Opcje są trzy:
- zamówić gotowe, np. u American Duchess lub U szewca.
- zamówić u szewca (np. w teatrze, operze)
- kupić najtańsze, możliwie neutralne buty - bez ćwieków, ażurów i brokatów, bez szpilek, bez zamków błyskawicznych itd. Takie buty jak poniżej nie będą historyczne, ale też i nie będą razić.

Deichmann

Przy zdolnościach manualnych, możemy też samodzielnie przerobić posiadane buty - http://www.venefice.com/2012/05/tutoriel-maquiller-une-paire-de.html
http://ladyannabelle-of-didmarton.blogspot.com/2013/09/hsf-18-re-make-re-use-re-fashion-18th.html
http://augustintytar.blogspot.com/2011/09/c-1770s-shoes-2011.html


Włosy
Nic tak nie podbija kiepskiego nawet stroju jak porządna, historyczna fryzura. Doceniam to tym bardziej, że sama nie potrafię zrobić sobie na głowie nic odpowiedniego. I dlatego właśnie nie podpinam włosów toną "żabek" w coś a la kok, tylko noszę czepek. W przypadku krótkich włosów można sprawić sobie odpowiedniej jakości doczepy lub perukę (jednak "odpowiednia jakość" to tutaj słowa klucze, peruki ze sklepów ze śmiesznymi rzeczami odpadają). Nie nosimy rozpuszczonych włosów, unikamy grzywek, unikamy "seksownych" kosmyków opadających na twarz.. Trudno wymagać od kogoś, by dla idei przestał farbować włosy, jednak trzeba liczyć się z tym, że efekt platyny, borsuka czy spranej pomarańczy sprawi, że będziemy przebrani, nie ubrani.

Shame on me


Biżuteria

Przewrotnie powiem, że do strojnej sukni stylizowany tombak ze szkiełkiem będzie wyglądał bardziej adekwatnie, niż naszyjnik za ciężkie pieniądze, za to nie nawiązują do żadnych zachowanych obiektów. Podobnie jak w przypadku wzorów na materiałach i tutaj trzeba się opatrzeć z ikonografią i zabytkami.
Przykłady biżuterii na Pinterest

sztuczne perły


Makijaż

Spokojnie, nie będę tutaj namawiać nikogo do bielenia twarzy ołowiem :) Jeśli nie robimy wyższych sfer to makijaż typu nude i podkreślenie policzków różem powinno wystarczyć w zupełności. Rezygnujemy z eyelinerów, cieni do powiek, brokatowych błyszczyków i szminek w kolorach innych, niż naturalny. Lakier do paznokci - nie istnieje.
Dużo miejsca historycznym produktom do makijażu poświęca Buduar Porcelany (dawne kosmetyki krok po kroku)


Tatuaże

Zwyczaj tatuowania ciała oczywiście istniał (choć raczej nie był popularny wśród europejskich kobiet), jednak popularne dzisiaj wzory raczej nie odzwierciedlają tych historycznych. Podobnie jak w przypadku farbowania - trudno wymagać, by ktoś w imię koszerności poszedł zlikwidować sobie tatuaż, jednak zawsze może go zakryć :)


Okulary

Zdejmujemy, po prostu zdejmujemy. Nic tak nie psuje ogólnego wrażenia (nawet kiepska fryzura), jak współczesne okulary do jakiegokolwiek historycznego stroju. Jestem krótkowidzem i brak okularów na imprezie nierzadko sprawia mi dyskomfort, ale myślę sobie wtedy, że ludzie musieli kiedyś z tym żyć ;) Jeśli chodzenie bez okularów grozi nam kalectwem lub śmiercią, a nie możemy nosić soczewek, to sprawiamy sobie historyczne oprawki. Że kosztuje? Nikt nie mówił, że to tanie hobby ;)


J.B. Chardin


O tym gdzie szukać wiedzy i inspiracji - następnym razem :)


sobota, 17 stycznia 2015

Stanisław Wasylewski, Na dworze króla Stasia



Book review! So today only in Polish. ^^

Jako, że szycie idzie mi koślawo i wolno (i po co kupowałam maszynę do szycia jak i tak szyję ręcznie?) to dzisiaj parę słów o świecie Stanisława Augusta Poniatowskiego oczami trochę dzisiaj zapomnianego Stanisława Wasylewskiego. A że Wasylewski jest autorem naprawdę wartym poznania, to chwała wydawnictwu Inicjał za wznowienia jego dzieł.



Jest to odrobinę poważniejsza pozycja niż prześmiewcze Portrety pań wytwornych, ale wciąż o charakterze popularyzatorskim.

Wasylewski stara się przedstawić postać króla kompleksowo, choć oczywiście jak sam tytuł wskazuje z naciskiem na czasy panowania i z wielką polityką na marginesie. Książka podzielona jest na 11 rozdziałów poświęconych różnorakim zagadnieniom z otaczającego króla świata. Rozpoczyna się wprowadzeniem w styl i charakter epoki w którym można przeczytać m.in. barwne opisy mody damskiej jak i męskiej, czy różnicach pomiędzy sarmatą a przedstawicielem nowej mody, Gallo-Polakiem. Wasylewski uchyla nam też drzwi do komnat króla i dokładnie opisuje poranek władcy, łącznie z przepisem na poranny bulion, bez którego Stanisław August nie zaczynał dnia. A czymźe byłby dwór bez ludzi? Autor dużo miejsca autor poświęcił ludziom z królewskiego otoczenia: nie zawsze przychylnej arystokracji, niezbędnym w życiu króla artystom, zagranicznym gościom, w końcu kochankom. Są dokładne opisy dworskiej codzienności - zabaw, uczt, czy też sławnych czwartkowych obiadów.



Pióro Wasylewskiego można by chyba najlepiej scharakteryzować słowami takimi jak lekkie, eleganckie i wytworne. Złośliwości są tutaj na salonowym poziomie, a autor obdarza nimi sprawiedliwie wszystkich po trochu, nie bawiąc się w faworyzowanie żadnej ze stron. Nie można przy tym nie wspomnieć, że podobnie jak w przypadku Pań wytwornych autor lubi sobie pozwolić na własną, surową ocenę, jednak nie jest ona nachalna.

Na koniec parę słów o oprawie graficznej - okładka nienachalna i przyjemna dla oka (o ile ktoś uznaje Poniatowskiego przystojnym ;)), ale prawdziwe perełki kryją się wewnątrz - oprócz standardowych portretów czy zdjęć architektury w tekst wklejono też drobiazgi, mały pistolecik, królewski talerz czy mój ulubiony kandelabr.


czwartek, 1 stycznia 2015

Noworoczne Postanowienia / New Year's Resolutions



Małe zestawienie planów (no dobra, pobożnych życzeń) na 2015 rok. Od dłuższego czasu dojrzewam do transferu do innych epok, nie to, żeby XVIII wiek mi się znudził, nie ma takiej opcji, ale jest tyle pięknych rzeczy w XVII, XIX i XX wieku! Więc chronologicznie:

Small list of the plans (well, wishful hopes) for the year 2015. For a long time I grow to make other eras, not that the eighteenth century bored me, no way!, but there are so many beautiful things in the seventeenth, nineteenth and twentieth century! So chronologically:

XVII wiek / 17th century

Trochę będę oszukiwać - bielizna będzie osiemnastowieczna, nie mam siły na kombinowanie nowej sznurówki. W planach na pewno jest żakiet, nowa spódnica i czepek. No i jak się uda to kryza. Strój w założeniu ma być prosty, ciemny, mennonicki.

I will cheat a little - underwear will be eighteenth centur, I won't have the will and energy to make a new stays. So I plan a jacket, a new skirt and coif. And must have - ruffle. Whole outfit should be simple, dark and in Mennonite character.

Feyntje van Steenkiste, Frans Hals, 1635, Rijksmuseum, Amsterdam

Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie chciała przy okazji zrobić sobie czegoś fikuśnego :P Stąd pomysł na  haftowany czepek (mój będzie skromniejszy ;)

However, I wouldn't be myself if I didn't want to make something fancy :P So the idea of the embroidered coif (mine will be more modest)
Museum of Fine Arts, Boston

XVIII wiek / 18th century

Tutaj bez szaleństw - na pewno trafi się jakiś żakiet i spódnica. Spódnic w ogóle mam ogromny niedostatek, co coś uszyję, to potem albo się okazuje za krótkie, albo kolor przestaje mi się podobać. Do ukończenia mam pikowaną spódnicę, jestem może w 1/6 całości, więc... no. W przeciwieństwie do tej zaprezentowanej niżej moja będzie zdecydowanie bardziej przaśna.

Here certainly will be a jacket and petticoat. I have to complete quilted pottecoat, I'm in 1/6 of the way, so... it will take the time. In contrast to that presented below, mine will be considerably more simple.


Jak już jesteśmy przy pikowaniu to jeszcze czepek, coby ciepło było.
And if we talk about quilts there will be also a cap for cold days :)

Metropolitan Museum, New York
Przydałby się jeszcze bedgown.
And a bedgown, I need one.



XIX wiek / 19th century

Plany na empir przechodzą z zeszłego roku - gorset, halka i sukienka (gorset koniecznie muszę zrobić!). Chciałabym też spróbować sił jako modystka ;)

Plans for the empire are the same as in last year - stays, petticoat and dress (necessarily have to do stays!). I would also like to try myself as a milliner ;)



Tutaj w przeciwieństwie do XVII wieku już nie mogę sobie pozwolić na oszustwa, rok 1840 muszę zaczynać od zera, do zrobienia będzie gorset, halka sznurkowa, koszula, sukienka i kapelusz. Chciałabym, żeby sukienka od razu przywodziła na myśl Jane Eyre :P

Here, in opposition to the seventeenth century I can't cheat, year 1840 I have to start from the basics, I need corset, corded petticoat, dress and hat. I would like the dress that immediately bring to mind Jane Eyre.

1845, LACMA

c. 1840, Metropolitan Museum, NY
szalenie podoba mi się ten kolor / love this colour, MFA, Boston

XX wiek / 20th century

Moje największe marzenie za które oddałabym wszystkie dotychczasowe stroje :P wieczorowa suknia z lat 1910-1915. Podoba mi się dosłownie każda, ale wiem, że te warstwy, hafty i aplikacje to prawdziwe wyzwanie wymagające krawieckiej wiedzy, więc pewnie poprzestanę na wersji najskromniejszej.

Now my biggest dream for which I would give all of my outfits: P evening gown from the years 1910-1915. I like literally everyone, but I know that these layers, embroidery and applications are a challenge requiring true tailor knowledge, so probably I will have the humblest version.

Bielizna też jest cudna / Undergarments also are gorgeous


yeah, I can dream... 1912

Jeśli uda mi się z tego skombinować 1/3 to będzie to udany rok ;)
If I will make 1/3 of these it will be a good year ;)

piątek, 26 grudnia 2014

Fartuszek / LACMA apron



Kiedy myślimy o fartuchu w kontekście historycznym to w pierwszej chwili wizualizuje nam się najczęściej śnieżnobiały, wyprasowany i praktyczny kawałek niewyszukanego materiału. Nie tym razem! Osiemnastowieczne kobiety potrafiły nawet z tego prozaicznego elementu garderoby stworzyć dzieło sztuki użytkowej ;). Jedwabie, metalizowane nici, koronki klockowe i długie godziny machania igłą przynosiły efekty w postaci takich cudeniek.

When we think about the apron in the historical context, in the first moment we usually visualize white, ironed, and practical piece of homely fabric. Not this time! Eighteenth-century women could create even from such mundane piece of clothing a work of art ;). Silk, metallic thread, bobbin lace and long hours spent on embroidering brought results in the form of such amazing things.



Fartuszki są tak ładne i efektowne, że po prostu musiałam sobie sprawić podobny. Wiadomo, biedniejszy bo bawełniany i haftowany bawełnianą nici, no i nie tak dokładny, bo symetria nie jest moją najmocniejszą stroną. Za fartuch zabrałam się w maju, a gotowy był w listopadzie. W międzyczasie odłożyłam go na około 3 miesiące, więc ostatecznie nie robiłam go tak długo. Na wzór wybrałam sobie fartuch z około 1740 roku ze zbiorów LACMA. Ładny, prawda?

Aprons are so pretty and impressive, that I just had to make one by myself. Poorer of course - I used cotton and cotton thread. I started in may, and the apron was ready in november. In the meantime, I had a three-month break, so in the end I didn't do it for so long. I was captivated by this object from LACMA, dated on c. 1740 year. Nice, isn't it?




A to moja próba:
And this is my attempt:


Wymiarowo zgadza się z zabytkiem, wzór standardowo kopiowałam na oko, więc niechcący rozciągnęłam go w pionie. Ale nie ma dramatu. Na marginesie - zauważyłam, że duże formy wychodzą mi o niebo lepiej niż ta pokrzywiona drobnica, mam nad czym popracować :)

Measurements are the same as in original, I copied pattern more or less, which is typpical for me, so I unintentional flexed it vertically. But there is no drama. BTW - I noticed that the large flowers come out a lot better than the small ones, I have to work on that:)



tak się chwalę ^^

 W ostatnim poście w roku chciałabym wrócić też do postu o noworocznych postanowieniach. Szału nie ma - udało mi się zrobić 7 z 12 zaplanowanych rzeczy. Najbardziej żałuję nieuszycia sobie gorsetu na empir, więc to na pewno przejdzie na rok 2015. Reszta w zasadzie nie okazała się aż tak niezbędna. 

In the last post of the year, I would like to return to the post of the New Year's resolutions. Could be better - I was able to make 7 of 12 planned things. I regret most not-sewing a regency stays, so it will definitely go for 2015. The rest turn out not to be very neccesary.


fot. Łukasz Gerwatowski

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Katarzyna Bodziachowska "Księżna Izabela Czartoryska"


Today note about the book describing the life of the polish aristocrat, writer and collector, princess Izabela Czartoryska. The book is not translated into any foreign language, so today only in polish.

     Ostatnio rzucam się na wszelką literaturę dotyczącą XVIII wieku, ze szczególnym naciskiem na książki dotyczące życia codziennego, obyczajowości i kultury. Tym razem padło na Księżną Izabelę Czartoryską autorstwa Katarzyny Marii Bodziachowskiej. Nad zakupem długo się nie zastanawiałam - książka jest ładnie wydana (ewidentnie sugeruje tzw. literaturę dla kobiet), ma duży druk i obrazki (lubię jak są obrazki, takie skrzywienie zawodowe). Pełną zachwytów notę wydawcy przyjęłam z dystansem, zdjęcie autorki, mimo że oddające jej urodę, trochę mnie zaskoczyło (gdy się wydaje książkę to mimo wszystko warto byłoby zainwestować w fotografa, a nie dawać zdjęcie zrobione z zaskoczenia i wycięte z większej całości - tak, ja wiem, to szczegół, ale to też skrzywienie zawodowe).

Izabela Czartoryska, Alexander Roslin, 1774


     Książka nabyta, przeczytana, fragmenty pozaznaczane, czas więc na parę refleksji. Przede wszystkim mam problem z ulokowaniem tej książki w gatunku - na dużych portalach dla czytelników zakwalifikowano ją jako biografię. No nie jest to biografia. Przede wszystkim nie wiadomo, na czym Bodziachowska bazowała, brak jest bibliografii, odniesień, czy choćby odautorskiej noty wyjaśniającej zagadnienia, które są bardzo istotne dla kogoś, kto pierwszy raz zetknął się z postacią Czartoryskiej. A w końcu jest to postać historyczna - jako czytelniczka chciałabym wiedzieć, jakie są w książce proporcje pomiędzy prawdą a fikcją. Wspomnieć też należy, że fabuła urywa na roku ok. 1796, a księżna żyła jeszcze prawie 40 lat, nie wiem, czy takie było zamierzenie, czy planowana jest część druga.

     Prędzej jest to powieść biograficzna, choć powieści sensu stricto tutaj nie ma. To raczej luźne snucie historii o życiu Izabeli Czartoryskiej, a jeszcze konkretniej - fantazja autorki na temat tej postaci. Dowiadujemy się, co Izabela myślała, co czuła i jakie były motywy jej postępowania. Dało to autorce szerokie pole do tłumaczenia poczynań księżnej - w skrócie mówiąc sprowadziło się to do tego, że nawet kontrowersyjne czy egoistyczne działania były tak naprawdę podyktowane wyższym dobrem czy koniecznością.
     Szczególnie rozczuliło mnie tłumaczenie Izabeli, kobiety swoich czasów, libertynki, z rozlicznych romansów. Mówimy tu o kobiecie, która miała siedmioro dzieci z, jak utrzymują historycy, przynajmniej pięciu ojców. A czytając powieść odnieść można wrażenie, że jej romanse były w służbie ojczyzny i od nich niemalże zależały losy Polski (jak pokazała historia, nie dały absolutnie nic). A czy nie można zaakceptować Izabeli takiej, jaką była? Twórczyni pierwszego polskiego muzeum, mecenaska sztuki i pisarka nie potrzebuje tego typu wybielania, bo tworzy to obraz osoby idealnej, niemalże bez skazy, a kto w taką uwierzy?

Izabela Czartoryska, Maria Cosley, ok. 1790

     Oprócz Izabeli na kartach powieści naturalnym biegiem rzeczy pojawiają się i inne postaci historyczne - jej mąż Adam, z którym żyła w przyjacielskich stosunkach, król Stanisław August, którego raz kochała, raz nim pogardzała, bohater Kościuszko, wredna szwagierka Izabela Lubomirska, roztropne dzieci itp. itd. Żadna z tych postaci pomimo wielkiego potencjału nie zapada głębiej w pamięć. Jest to po trosze wina dialogów, kiedy bowiem czytamy coś takiego:

- Izabelo! Mamy wspaniałego wychowanka! Nazywa się Tadeusz Kościuszko! Jest fenomenalny! Wyróżnia go błyskotliwy umysł, koncentracja, pracowitość, a do tego chęci, chęci moja droga, chęci i... patriotyzm.
- Czy oprócz tego Tadeusza są jeszcze tam jacyś uczniowie, którzy przypadli ci do gustu?
- Tak, są także inni dzielni i wytrwali tak w nauce, jak i w ćwiczeniach: Jakub Jasiński z Wilna - nieco krnąbrny i uparty, ale tęgi umysł, Józef Sowiński - wprost uosobienie lojalności  i konsekwencji, Julian Ursyn Niemcewicz - znawca historii, wielbiciel literatury, a przy tym dzielny żołnierz. Patrząc na nich, zaczynasz wierzyć, że nasza ukochana Rzeczpospolita nigdy już nie upadnie, nigdy nie zginie...

...to trudno nam uwierzyć, że jest to dialog pomiędzy żywymi ludźmi.


Rezydencja Czartoryskich w Puławach, Konstanty Czartoryski, 1842

     Mimo wyraźnego patosu książka napisana jest przyjemną polszczyzną (Bodziachowska jest polonistką), tło historyczne jest zarysowane z dużą dokładnością i wszechstronnością - jest o obyczajowości, życiu codziennym, o polityce i o sztuce. Jest parę opisów uczt i strojów, co osobiście uwielbiam. Nie brak jednak poważnych nieścisłości, żeby przytoczyć jedną - autorka utrzymuje, że rezydencję w Puławach splądrowali Prusacy, a tymczasem sama Izabela twierdzi:

Na środku dziedzińca wznosiła się dziwnego kształtu góra usypana z kawałków najrozmaitszych sprzętów, których zabrać nie mogąc Moskale potłukli, a moi ludzie na kupę zgarnęli. Głowy, ręce, nogi marmurowych posągów, kawałki porcelany, kryształów, obrazów, mozaik, zwierciadeł, mebli mahoniowych i hebanowych, rozbite klawicymbały, poszarpane książki, porżnięte w pasy malowidła – wszystko to razem leżało w gruzach.
     Prusacy a Moskale to różnica dość duża, a przyznaję bez bicia, że nie jestem znawczynią epoki, by móc wychwycić wszystkie błędy. Takie kwiatki sprawiają, że na całość należy patrzeć z dystansem, raczej jak na literaturę pociągowo-poduszkową, niż jak na fabularyzowany podręcznik do nauki historii. Mimo to książkę przeczytałam z ciekawością a miejscami nawet z przyjemnością. Nie sięgnę jednak po kolejne pozycje tej autorki.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...