poniedziałek, 28 lipca 2014

Przegląd tekstylny / Fabric reviev



Ostatnio zbyt często przeglądałam Allegro i efektem tego jest stosik okazyjnie kupionych tkanin do wykorzystania na XVIII-wieczne stroje (muszę jeszcze znaleźć jakąś skromną tkaninę na empirkę). Przede wszystkim bawełna o różnym stopniu grubości i jeden osamotniony len. Do pełni szczęścia brakuje mi w zasadzie paru białych prześcieradeł i paru metrów batystu do uzupełnienia braków bieliźnianych. W każdym razie jest na czym pracować :)


Recently I spent to much time on Allegro (that's polish Ebay) and now I  have a nice pile of pretty and inexpensive fabrics for new, eighteenth-century clothes. Mainly various cotton and one, lonely linen. My happiness however is not complete - I still need to buy few meters of white cotton to sew more underwear. So, now I have what to do :)


Na pierwszy rzut materiał w duże stylizowane kwiaty naśladujące popularny w XVIII wieku chintz. Jest tego sporo - dwie zasłony po 2,30x1,35 m każda. Pierwszą moją myślą był żakiet, potem spódnica, a teraz... nie wiem. Będę wdzięczna za wszelkie pomysły!

First fabric is decorated with large stylized flowers, which imitated chintz popular in the eighteenth century. There's a lot of it - two curtains 2,30 x1,35 m each. My first thought was a jacket, then a skirt, and now ... I don't know. I will be grateful for any ideas!


Drugi kwiecisty materiał, bawełniana zasłona z Ikei, niestety tylko jedna,za to ze wzorem, którego szukałam bardzo długo. Marzyła mi się suknia angielska, ale wymiary pozwolą najwyżej na pierrota, co też szalenie mnie cieszy :)

The second flower fabric is cotton curtain from Ikea, unfortunatelly only one, but with pattern, which I was looking for a long time. I would love to have robe a l'anglaise like that, but the dimensions allow only for pierrot jacket, which also is a very good idea :)


Od dłuższego czasu marzył mi się granatowy len na spódnicę (tak, to na zdjęciu to granat wpadający w czerń). Zamówiłam 4 metry tego cuda i teraz nie mam zielonego pojęcia co z nim zrobić, bo jest gruby i ciężki jak wszyscy diabli. Zrobić z niego żakiet typu bedgown? Pelerynę? A może jednak spódnico-namiot? Nie będzie mi szkoda tej tkaniny i chcę poćwiczyć na niej szycie większych form.

For a long time I dreamed about dark blue linen skirt. I ordered 4 meters of that pretty thing and now I have no idea what to do with it, because it's thick and heavy as hell. What should I do? A bedgown? Cloak? Or maybe still skirts which could be also a tent ;)?



Oliwkowa (tak, to oliwka!) bawełna, 3x1,5 m, miał być żakiet, ale już mam sporo materiałów przeznaczonych na żakiety, a na spódnicę nic. Wiem z autopsji, że 3 metry na spódnicę to długość niezbyt satysfakcjonująca. Może wykombinować z tego coś na empir? Na co byście przeznaczyli ten kawałek?

Olive (yes, olive!) cotton (3x1,5 m) was meant to be a simple jacket, but for now I have a lot of fabrics which will be jackets, and what I really need is skirts. I know from personal experience that 3 meters for the skirt is not very satisfying. Maybe I should figure out from this something for regency? What would you do with this piece?


Dwa prześcieradła z lumpeksu - nie mogłam się oprzeć tym kolorom. Najprawdopodobniej skończą jako pikowana kamizelka. Może w przypływie szaleństwa coś na nich wyhaftuję.

Two sheets from secondhand - colours tempted me. It will probably end up as a quilted vest. Perhaps in a flow of madness I will make some embroidery on them.



I na koniec dwa metry ślicznych pasków - tu już nie ma innej opcji - będzie żakiet (chyba, że ktoś ma więcej fantazji i pomoże mi wymyślić coś innego ;)

And at the end two meters of lovely stripes - there is not other option - it will be jacket (unless someone have better idea and will write it here ;)

niedziela, 13 lipca 2014

"Czterdzieści dialogów" Nicolausa Volckmara czyli rozmówki z XVII wieku

Chyba każdy, kto zajmuje się rekonstruowaniem minionych epok wie, że o wiele trudniejszym od odtwarzania dawnych strojów jest odtwarzanie dawnych obyczajów. Zakładając zdobną suknię, mundur czy nawet prosty strój z ludu nie wchodzi się automatycznie w skórę damy, żołnierza czy służącej, i nawet nie o zdolności aktorskie tu chodzi, tylko o dokładną wiedzę o życiu codziennym w epoce. A tę wbrew pozorom niełatwo zdobyć. Weźmy na ten przykład zwykłą rozmowę - opracowania naukowe o ile w ogóle są szerzej dostępne najczęściej są suche, filmy skażone współczesnym spojrzeniem na człowieka, a powieści i dramaty z epoki często pisane są językiem wysokim i raczej nie oddają ducha prozy życia. Jak i o czym więc rozmawiać, gdy chcemy być bardziej realni dla potencjalnego odbiorcy albo po prostu wczuć się w klimat? Można więc rozmawiać współczesnym językiem o dawnych sprawach typu szycie, gotowanie czy czyszczenie broni (i tak jest najbezpieczniej), można też nieudolnie stylizować wstawiając randomowo w zdania archaizmy typu „azaliż”, „wżdy”, „waćpanna” itd. (i tak jest najgorzej). Można też zajrzeć do książeczki Nicolausa Volckmara Viertzig Dialogi (w formie papierowej wydanego przez Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego) i znaleźć tonę inspiracji ;)

This post will be about german-polish phrase book, so I guess it won't be interesting for the rest of the world ^^ So this time - only in polish.

ze strony klik
A książka ta to po prostu rozmówki niemiecko - polsko - łacińskie. Czytelnie podzielone na kolumny i starannie posegregowane na działy tematyczne w zasadzie nie odbiegają wiele od współczesnych pozycji tego typu, i tak jak one napisane są potocznym językiem. O samym Volckmarze niewiele wiadomo, pochodził z Hesji, był nauczycielem w gdańskim Gimnazjum Akademickim i płodnym pisarzem. O potrzebie tego typu literatury świadczy fakt, że rozmówki były wielokrotnie wznawiane, być może nawet 28 razy, w tym ostatni raz w roku 1758.

Działów tematycznych jest 40 i pozwolę wymienić sobie wszystkie: 1. Pozdrowienie i odpowiedź. 2. Liczba. 3. Czas. 4. Praepositie i z ich używaniem. 5. Czworo pytania pospolite i odpowiedzi na nie. 6. Gdy rano wstają. 7. Gdy wieczór spać idą. 8. Gdy do szkoły idą. 9. Gdy do kościoła idą. 10. Jako poselstwo sprawują. 11. Jako rozmaite rzeczy nakupić. 12. Jako mięsa i ryby kupić i ważyć. 13.  O obiedzie albo biesiedzie. 14. Rozmowa po obiedzie. 15. O pogodzie. 16. O graniu. 17. O rozmaitym odzieniu. 18. Jako szatę dać urobić. 19. O rozmaitych rzemieślnikach. 20. O przędziwie i o szyciu. 21. O krzcinach. 22. O weselu. 23. O praniu. 24. O kupowaniu drew. 25. O łaźni. 26. O pożyczaniu i upominaniu się pieniędzy. 27. O państwie i czeladzi. 28. O komediach. 29. O wędrowaniu i drogach. 30. O nowinach, wojnie, drogości, powietrzu morowym.  31. O złoczyńcach. 32. Gdy na folwark jadą rozmaite rozmowy; o gospodarstwie; 33. O oraniu, sianiu i o żniwie. 34. Jako zboża do Gdańska spuszczać. 35. O kupiectwie i żeglowaniu. 36. O budowaniu domu. 37. O wojnie. 38. O rozmaitych chorobiech. 39. O umieraniu. 40. O pogrzebie.

A co w tych działach? Cudowności i samo życie :D

Z działu Jako szaty robić dają:
Panie ojcze, proszę, daj mi Wasz Mość nową szatę urobić na święta.
Bo mi się stara już zdrapała a pasamony, bramy się odproły.
Wszak jeszcze roku niemasz, jakom ci ją dał urobić.
Już temu dalej niżeli trzy lata, do tego nosiłam ją na każdy dzień. 
Mogłabyś jeszcze dłużej w niej chodzić, kiedy byś umiała szczędzić.
Szczędzę-ć ja jako nalepiej umiem, a przecię się drze.
Dobrze by kupić, kto by pieniądze miał.
Ma Wasz Mość wielki wór pieniędzy, widziałam go ja dobrze.
Kiedy pani matka skrzynię była otworzyła.
Liczmany-ć to były.  (tu drobniaki)
Wiem ci ja, co liczmany są, a co węgierskie złote.
Wieręś tak mądra?
Chłopcze, idź do kramarza, a proś go żeby mi przysłał sztukę prostego grubrynu, łokieć po siedmi albo po ośmi groszy.
Namilszy panie ojcze, daj mi Wasz Mość co dobrego i pięknego urobić.
A więc to nie piękne dosyć?
Ale, żebracyć tak [nie] chodzą.
A tyś co? Podobnoś szlachcianka?
Gburkaś ty.
Więc go też wyrzucę na ulicę, na gnojewisko.
Więc ja też tobie pięknie dam rózgą w dupę (pośladek).

Gerard ter Borch, Ojcowskie napomnienie, c. 1654


Oto wam posyła cztery sztuki czworakiej maści, macie sobie wybierać, co się wam podoba.
Żono, podźcie a pomóżcie mi co nalepsze i nacudniejsze wybrać.
Szpetna to maść.
To cienkie jest i zda mi się wiotche i zleżałe.
Według mego zdania tedy to nalepsze.
Odnieś mu to zasię, pieniądze poślę mu jutro.
Zanieś do krawca, a daj sobie nową suknię urobić.

Dobry dzień, panie krawcze.
A czy macie też teraz wiele roboty?
Nie barzo wiele, tak po trosze.
Roboty dosyć, by się jedno robić chciało.
A co nam dobrego niesiecie?
Oto niosę trochę sukna i radabych miała nową suknią.
Tylko proszę, abyście mi co pięknego urobili.
Nie frasujcie się, lepiej ja to umiem, nieżeli burmistrz albo burgrabia.
Więc bierzcie miarę.
A jakoż chcecie mieć: długo czy-li krótko, ciasno czy-li szeroko?
Uczyńcie mi prawie w miarę, pięknie przestworno.
A kieszeni nie zapamiętajcie.
A rychło będzie gotowo?
Za tydzień, za dwie niedzieli.
Tak długo nie mogę czekać. Izali nie może być rychlej?
Mam jeszcze weselne szaty robić, a te mają być gotowe na przyszłą niedzielę.
Skoro one zgotuje, tedy wasze zaraz przykroję.

A gotowa moja szata?
Jeszcze nie.
Wiedziałam ci ja to dobrze, że to tak miało być.
Ale czemuście mi nie zgotowali?
Nie mogłem żadną miarą.
Czeladź moja powędrowała przecz, a do tego czasu nie mogłem żadnego towarzysza dostać.
Dzisiaj dopiero jednegom przyjął.
A kiedyś to wżdy będzie?
Za tydzień macie ją mieć za pewne.
By jedno pewno było.
Możecie mi wierzyć.

A suknia moja gotowa?
Gotowa, a czemuście dawno po nię nie przyszli?
Ukażcie, przymierzcież mi ją. 
A do dosyć przestworna?
Ciasna mi około piersi.
Jeszcze się to rozciągnie.
A coście zarobili od niej?
Od roboty grzywnę.
Za jedwab pięć groszy.
Za pasamonów czterdzieści łokci, po trzy półgroszki, uczyni sześćdziesiąt groszy.
Za tuzin guzików trzy grosze.
Wszystko pospołu uczyni cztery grzywny i ośm groszy.
Nazbyt-eście wiele napisali.
Nie nazbyt, widzicie dobrze, że teraz wszystko drogo.
Jako przydziecie do miasta, tedy wieźmiecie pieniądze.
Zgodzę się ja dobrze z panem ojcem.

Oto macie pieniądze, grosz-em wam wytrącił.
Dziękuję wam za dobrą zapłatę.
Towarzyszom dajcie też co na piwo.
Kiedy wam czego będzie potrzeba, tedy przydźcie zaś do mnie.

Uff... Długie ale szkoda urywać w trakcie, bo to cała historia jest. Volckmar nie stronił też od humoru, choć czasem w nieco dosadnej formie:

Z działu Gdy rano wstają:
Słyszałam iżiś mowił we śnie, aboć się co śniło? 
Śniło mi się, jakobych wór pieniędzy nalazł, powiedz mi co to znaczy.
Pewnie co zgubisz.

Z działu O weselu:
Stara baba bierze młodego chłopa, co jeszcze wąsika nie ma. Mogłaby być matką jego.
Stary siwy człowiek pojmuje  młodziuchną dzieweczkę o ośminaście lat.
Chłop młody pojmuje starą, zgrzybiałą babę, co i zęba w gębie nie ma.

Widocznie była potrzeba używania podobnych wyrażeń.

i dalej z tego samego działu:
Powadzili się, pobili i posiekli się, że sromota i grzech o tym powiedać.
Jednemu rękę, kilka palców ucięto.
Drugi dostał ranę przez łeb, mało nie na piędzi.
Trzeciego postrzelono. Pan Bóg wie, jeśli się wyleczy.
Niewiasty i dzieci tak wrzeszczały, że człowiek i własnego słowa nie mógł usłyszeć.
A tobie nie dostało się też?
Nie, bom uciekł, skryłem się.

Jan Steen, Kłótnia przy kartach jako luźna ilustracja do weselnej bijatyki ;)


Bardzo przewidująco ze strony Volckmara, nie pominął żadnego aspektu porządnego wesela :) wyobrażacie sobie coś podobnego w dzisiejszych rozmówkach?

Takich smaczków jest w tej pozycji mnóstwo. Niestety, książka w formie papierowej, czyli czytelniejszej nie jest ogólnie dostępna, Gdańszczanie na pewno mogą wypożyczyć ją w BUG-u, jak się w innych miastach - nie mam pojęcia. Można też przeczytać oryginał w necie pod tym adresem -  dużo więc zabawy z odcyfrowywaniem, ale moim zdaniem warto :)



środa, 9 lipca 2014

Baltic Sail 2014

fot. Anna Pisarska-Umańska
Początek lipca to dla Gdańska już tradycyjnie zlot żaglowców Baltic Sail. Na cztery dni do miasta zawijają różnorakie jednostki pływające, by żeglarze mogli się w przyjacielskiej atmosferze zintegrować, zawiązać nowe znajomości czy też po prostu zrobić sobie wakacje od codzienności. No i przy okazji przypomnieć Polsce i światu, że Gdańsk tak nie do końca odwrócił się od morza ;).
Jest to już 18. edycja tej imprezy i trzecia z kolei, w której na szeroką skalę udział biorą rekonstruktorzy. W Gdańsku powitać mogliśmy Niemiecką dzielnicę z Moskwy, Redutę z Rygi, Garnizon Częstochowy i Białego Orła z Gdańska. Nad całością czuwał Garnizon Gdańsk. Podobnie jak w zeszłym roku, w którym to tematem przewodnim była wielka wojna północna, pozostaliśmy w klimatach I połowy XVIII wieku i próbowaliśmy choć w pewnym stopniu oddać klimat roku 1734, czyli wojny o polską sukcesję. A zatem Rosjanie, Szwedzi, Francuzi i wojska koronne - Regiment Pieszy Królewicza, Garnizon Częstochowa i Gwardia Piesza. Jak na miasto morskie przystało po nabrzeżu szwendała się także portowa zbieranina wszelkiego autoramentu. Kłótnie, pościgi, załadunki, znowu kłótnie, głośne przekupy, gry w kości, portowe dziewki - można powiedzieć, że port chociaż na chwilę ożył ;). Nie mogłoby się też obyć bez nieco wyższych sfer - tradycyjnie reprezentowanych wyłącznie przez płeć piękną, bo panowie niestety wolą kamasze i aromat prochu ;)

fot. Joanna Kramer
Były scenki na ulicach, pokaz XVIII-wiecznej mody i głośna bitwa pomiędzy trzema żaglowcami na wodach Motławy. Był też obóz, a na nim namioty, słoma, ognisko, poranne jajecznice i wieczorne eintopfy, natarczywe majowe chrabąszcze (nic tylko gotować z nich zupę) i warty. I Jurij z Łotwy śpiewający przy akompaniamencie gitary wschodnie i polskie piosenki, i prześwietnie opowiadane przez panów z Częstochowy kawały, i buldog Mamba usiłujący pożreć kłody drewna, a nawet krótka lekcja aikido udzielona przez XVIII-wiecznego mnicha, po której bolały mnie palce :P.
Gadaniem jednak nie oddam tego klimatu, więc zdjęcia!

fot. Łukasz Gerwatowski
July in Gdańsk traditionally begins with Baltic Sail. For four days the city is occupied by various vessels and  sailors who can integrated in a friendly atmosphere, make new acquaintances, or simply take a vacation from everyday life. And by the way to remind Poland and the rest of the world that Gdańsk is not completely turned away from the sea ;).

This is the 18th edition of the event and the third one, which involve reenactors in a big way. In Gdansk we could welcome the German District of Moscow, Redoubt from Riga, Garrison Czestochowa and White Eagle from Gdansk. Garrison Gdańsk took care about everything. Like last year, in which the main theme was a Great
Northern War, we remained in the first half of the eighteenth century, and tried to give atmosphere of 1734, the War of the Polish Succession. So, Russians, Swedes, French and royal troops. As befits the city with seaport on streets were hanging around a bunch of various and loud people. Quarrels, chases, reloads, more quarrels, loud huckstresses, harlots - real seaport life ;). There were also representative of high society - traditionally represented only by lades, because gentlemen, unfortunately, prefers gaiters and the aroma of gunpowder ;)

There were scenes in the streets, eighteenth-century fashion show and loud battle between the three sailing ships on the waters of Motława. There was also a camp, tents, straw, fireplace, morning scrambled eggs and evening "eintopfs", assault of the may beetles and night guard. There were also Yuri from Latvia singing  eastern and Polish songs, jokes
excellently narrated by the guys of Garrison Czestochowa, bulldog Mamba trying to eat logs, and even a short lesson of aikido granted by the eighteenth-century monk, after which my fingers hurt :P.
But nothing captures the atmosphere better then pictures :)

fot. Łukasz Gerwatowski
fot. Łukasz Gerwatowski
fot. Joanna Kramer
fot. Łukasz Gerwatowski
fot. Łukasz Gerwatowski
fot. ? a na nim najwspanialsza Marta :D
fot. Krzysztof Dolatko
fot. Krzysztof Dolatko

fot. Krzysztof Dolatko

fot. Krzysztof Dolatko / piękna Zuzanna

fot. Krzysztof Dolatko

fot. Krzysztof Dolatko










fot. Barbara Filipiak
fot. Łukasz Gerwatowski
fot. Łukasz Gerwatowski

fot. Łukasz Gerwatowski

fot. Łukasz Gerwatowski
fot. Anna Pisarska - Umańska
fot. Anna Pisarska - Umańska
fot. Monika Rybicki

fot. Monika Rybicki

fot. Monika Rybicki

fot. Tadeusz Kryszyłowicz

fot. Tadeusz Kryszyłowicz

fot. Tadeusz Kryszyłowicz upał... / heat

fot. Tadeusz Kryszyłowicz
fot. Tadeusz Kryszyłowicz

fot. Tadeusz Kryszyłowicz
fot. Joanna Kramer

fot. Joanna Kramer

fot. Joanna Kramer / potrzebuję obszerniejszej spódnicy / I need bigger petticoat ^^



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...