Nie znoszę zbyt długiej ciszy na blogu. Zaplanowałam sobie na wakacje dużo szycia i haftowania i część z tych planów udało mi się zrealizować, jednak chwilowy brak względnie przyzwoitego aparatu uniemożliwia mi porobienie zdjęć. Z noworocznych planów udało mi się zrobić co prawda tylko kamizelkę, ale za to dodatkowo zrobiłam mini czepek i zaczęłam pikować spódnicę. No i dalej haftuję fartuszek, na który powoli już patrzeć nie mogę. Dlatego dzisiaj na rozruszanie książka!
Today will be about memoirs Jugendleben und Wanderbilder, in which Johanna Schopenhauer, mother of Arthur, famous philosopher, recall her youth in Gdańsk. Book was written in german and is translated into polish. How about english - I have no idea. So today without translation, for german speaking readers I will say that this book is really worth reading. Really. You will find there many details of 18th century life - about everyday life, education, traveling, social relations, clothes etc. Maybe someone read her novels? Apparently she was quite known writer then.
Jeśli komuś nazwisko autorki kojarzy się ze sławnym filozofem, to prawidłowo. Ta radosna, pogodna kobieta wydała bowiem na świat "ponurego" filozofa, Arthura Schopenhauera, którego wizerunek ostatnio stał się dość popularnym memem:
Johanna urodziła się w Gdańsku w roku 1766 w rodzinie zamożnego kupca Trosieniera. W wieku 19 lat wyszła za mąż za Heinricha Schopenhauera, który, a jakżeby inaczej, także był bogatym kupcem. Z małżeństwa tego urodzili się Arthur (1788) i Adela (1797). W roku 1793 rodzina przeniosła się Hamburga, potem po śmierci Heinricha w roku 1806 do Weimaru, Bonn i ostatecznie do Jeny, w której to pani Schopenhauer dokonała żywota w roku 1838. Popularna pisarka, poetka, przyjaciółka Goethego, kobieta o szerokich horyzontach, wykształcona i świadoma siebie. Tyle suchych faktów.
Johanna jednak zasłużyła sobie na naszą pamięć nie tyle przez bycie matką swojego syna, ale przez swoją twórczość literacką, a zwłaszcza przez spisany pod koniec życia pamiętnik Gdańskie wspomnienia młodości. Jest to książka obowiązkowa nie tylko dla tego, kto interesuje się historią Gdańska, ale też i dla wszystkich tych, których interesuje życie codzienne drugiej połowy XVIII wieku. Warto tym bardziej, że Schopenhauer ma niezwykle lekkie pióro i umiejętność celnej obserwacji rzeczywistości.
Daniel Chodowiecki, ulica w Gdańsku |
We Wspomnieniach... wielkiej polityki jest tyle, ile potrzeba by zrozumieć tło historyczne, nie ma w niej też wielu historiozoficznych rozważań czy własnych emocjonalnych rozterek, są za to ludzie z krwi i kości, opisy zwykłej codzienności, obyczajów, stosunków społecznych i wszystkiego tego, co może przydać się komuś, kto zajmuje się cywilnym odtwórstwem epoki. Johanna zaczyna swoje wspomnienia tradycyjnie od dzieciństwa, które, jak wynika z kart książki, było nadzwyczaj udane (albo też tak się zapisało w jej pamięci, co w sumie na jedno wychodzi). Dużo miejsca poświęca edukacji, zarówno tej domowej, jak i szkolnej (w której uczono np. spokojnego siedzenia), swoim nauczycielom i przyjaciołom. Barwnie opowiada o spotkaniach, jedzeniu, chorobach (ale z klasą!), szczepionkach, zaręczynach, strojach, koncertach, podróżach i wszystkim tym, co mogło dotyczyć dobrze urodzoną pannę.
Parę ciekawostek i cytatów na zachętę:
+ W Gdańsku w drugiej połowie XVIII wieku do kobiety nie mówiło się jeszcze madame, tylko np. czcigodna pani (jak stoi w oryginale - nie wiem).
+ Ja w tym samym wieku (lat sześciu) byłam ślicznie przybrana w katungową* sukienkę, cienką, piekną zapaskę z białego lnu i małą flordormeuse** na głowie, spod której wyzierał pudrowany czubek.
*katung - rodzaj tkaniny bawełnianek, tkanej jak wełna (nigdzie nie spotkałam się z taką nazwą, co to obecnie może być?)
** flordormeuse - z franc. czepeczek
+ Z Włoch sprowadzano kwiaty, które rzekomo aż do złudzenia naśladowano skorupkami jaj i kokonami jedwabników. (Ktoś wpadł gdzieś na podobny tutorial? :D)
+ Buchalter ojca Johanny miał narzeczoną, która produkowała katagony i kapelusze, i z którą bez ślubu mieszkał w JEDNYM domu.
+ Jakie baśnie były wtedy popularne?
Od Sinobrodego, odtworzonego na drzeworycie w chwili gdy chce swą biedną żonę, chwytając ją za włosy, ściąć szablą dwa razy dłuższą jak on sam, odwracałam się ze zgrozą, ale rozumna księżniczka Finette ze swym szklanym kołowrotkiem, Kopciuszek najmilszy z trzewiczkiem i mały Paluszek z siedmioma braćmi nicponiami lub książę Rokett z warkoczem - jak oni mnie wszyscy zachwycali! Przede wszystkim zaś kot w butach.
Mi na wyobraźnię jednak najbardziej działał Sinobrody, a baśnie o Finette i księciu Rokett chętnie bym poznała.
Jeśli ktoś skusi się na przeczytanie, to niech szuka książki wydanej przez słowo/ obraz terytoria. Obfituje ona w ilustracje z epoki, głównie autorstwa Daniela Chodowieckiego, którego autorka miała zaszczyt spotkać jako dziecko. Jako książkę do poczytania oceniłabym ją na 8/10, jednak ze względu na jej wartość historyczną - 100/10, po prostu bezcenność!
Ohhhh, thank you kindly for sharing! I just finished Johanna Schopenhauer's Journal 'Reise durch England' (Journey through England), which is filled with tons of amazing info about the very early 19th century. I've also read the biography of her by Carola Stern.
OdpowiedzUsuńA very interesting character!
Sabine
One day I will learn German enough to read Johanna's novels and journals in original. Now I'm glad that I can read your bilingual blog - it's a pleasure and learning in one :D
OdpowiedzUsuńO Johannie pierwszy raz przeczytałam w "Lotcie w Weimarze" Manna. Nawet nie wiedziałam, że napisała pamiętniki, jak tylko znajdę chwilę, to na pewno je przeczytam! :) Swoją drogą nie znałam tego mema z Shopenhauerem, a zdecydowanie skradł moje serce :D
OdpowiedzUsuńszczerze polecam, Johanna jest na tyle otwarta i "nowoczesna", że nawet nie czuć różnicy ponad dwustu lat :)
UsuńUroczy ten pamiętnik Joanny Schopenhauer. Właśnie skończyłam! Momentami czułam się jakbym czytała Jane Austen ;))) Bardzo miło spędziłam czas przy lekturze tej książki!
OdpowiedzUsuń